Tęsknota

   idę w skrzydła uśpione przestworzy
   błądzę szukając twego cienia
   och, jak spragnione me ręce dotyku
   rozszalałe na wietrze ramiona

   cóż me serce tak wzdycha daremnie
   rwąc do lotu myśli ulotne
   tak czułymi słowami splecione
   moje usta szepczące zalotnie

   jak promyczek , jak mgiełka leciuchna
   jak pieszczota łaskoczesz marzenia
   jak pocałunek słodki , namiętny
   uciszasz serca mego pragnienia

   gdzie ty jesteś promyczku nadziei
   ta tęsknota mnie rani boleśnie
   gdzie podziały się moje marzenia
   czy odnajdę me szczęście wreszcie

   och słoneczko , radości ty moje
   siejesz zamęt i chwile zwątpienia
   czy me serce tak wątłe i czułe
   już nie zazna spokoju wytchnienia

   łzy jak rosa pokryły polanę
   rozścieliły puchową kołderkę
   lecz czy warto mi czekać na ciebie
   czy zakończyć tą smutną udrękę
 

   Kim jest człowiek, gdy kochać nie umie

   Jak to życie niczego nie warte

   Czy jest sens tak tańczyć na wietrze

   Gdy me serce tak bardzo rozdarte

 

      DLA CIEBIE


   Kim jesteś…
   Kim możesz być…
   Bądź mą miłością
   I pozwól ze sobą żyć
   Pozwól mi kochać
   Siąść obok ciebie
   A dam ci w zamian
   Tysiące gwiazd na niebie
   Podaruję ci podmuch wiatru
   Twój uśmiech we włosy wplotę
   Utkam obraz z twych marzeń
   Oprawię w ramki złote
   Będę twą drogą do raju
   Ogrodem kwiatów pachnących
   Poświatą zachodzącego słońca
   Osłodą dni mijających
   Wypełnię pustkę dnia codziennego
   Muzyką będę ciszy
   Miłości szeptem się stanę
   Którego nikt nie wyciszy
   Kim jesteś….
   Kim możesz być…
   Jesteś mym pragnieniem
   Bez którego nie mogę żyć

 

   SERCE NIE SŁUGA


Nie stłumisz płaczu
Gdy ból kolcem zadany
Róża traci swój czar
Nie ukoi przyłożona do rany
Nie stłumisz krzyku ciszą
Wezbranej rzeki nie zawrócisz
Burzy z piorunami nie pocieszysz
Nie chcącego ,chcieć nie nauczysz
Nie sposób uśpić miłości
Gdy w długim letargu była
Muskana strzałą Amora
Na nowo płomieniem strzeliła
Nie oszukasz mądrości serca
To nie sługa twojej woli
Ono różę w ramionach chce tulić
Chociaż ukłucie kolca tak boli

    

      JESIEŃ ŻYCIA

 

   Wiatr kołysze senne powieki

   Nocy ciszą z lekka uśpione

   Liść na drzewie zmienił swa barwę

   Dając jesieni pocałunki spóźnione

 

   Jesieni życia, bogatej

   Zdobionej w doświadczeń kolory

   Dłutem czasu ,ręką mistrza

   Wyżłobione tajemne wzory

 

   Linie przekątne

   Rysy wzdłuż biegnące

   Dziwnie ze sobą współgrają

   Z dnia na dzień szarzejące

 

   Zatrzymać czasu nie sposób

   Jesieni zamienić w lato

   Drzewo liście swe gubi

   Nie obwiniając się za to

 

   Jesieni moja , w tęczy kolorze

   Bądź ozdoba mojego istnienia

   Niechaj wraz z twoim nadejściem

   Niczego we mnie twój byt nie zmienia

   Pozostaw mój uśmiech
   Radość na twarzy
   Tę chęć do życia
   I to o czym serce marzy

 

 

    TO DLA CIEBIE

 

   Dla Ciebie śpiewam

   serca nutą,

   najpiękniejszą melodię

   jaką znam.

   Dla Ciebie oddam

   skarby świata,

   oddam bez reszty

   to co mam.

   Bogactwo serca

   oddać pragnę ,

   me myśli

   i tkliwe słowa.

   Rozścielę dywan

   polnych kwiatów,

   w których pragnienie

   Twoje schowam.

   Zapachem łąki

   Cię okryję,

   koncertem ptaków

   ukołyszę.

   Spragnione serce,

   które krzyczy…

   muśnięciem ust

   swoich wyciszę.

   Poprowadź mnie droga

   beztroskich dni,

   spełnieniem bądź

   mego marzenia…

   Jak cień,

   obok mnie stań,

   podporą bądź ,

   w chwili zwątpienia.

   Więc podaj dłoń

   miłości tej,

   razem przez życie

   raźniej iść.

   Z krętej drogi

   warto zejść,

   by przeznaczeniu

   naprzeciw wyjść.

   Gdy jesteś

   i chmura urok ma,

   i burza jest bez skazy,

   bo słyszę twój głos.

   Ciszę słyszę…

   jej szept…

   więc zawsze bądź,

   bo tak chce los.

   Śniadaniem

   na mym stole bądź,

   nektarem,

   który spijać chcę.

   Jak owoc

   dojrzałej wiśni,

   smakować

   będziesz mnie.

   Dla Ciebie

   najdroższy,

   oceanu

   przepłynę toń.

   Więc przyjmij

   miłość mą

   i podaj

   swoją dłoń.

 

ZAMKNIĘTA W SKORUPIE

 

Odziałam się w pancerz

W skorupę ślimaka się ubrałam

Dlaczego? ...zadaję pytanie…

Czyżbym się czegoś bała?

 

Może to nie lęk przed światem

Lecz przed sama sobą

Jednak ten pancerz

Nie jest mi ozdobą

 

Niby ma chronić

A jednak przeszkadza

Nie bardzo z naturą

Moją się zgadza

 

Jak się go pozbyć

Gdy przywarł na wieki

Balastem już będzie

Aż zamknę powieki

 

Przechodniu miły

Omijasz ślimaka

Bo po cóż ci pełzak

Gdy odziewka taka !

 

    

       KIM JESTEM

 

   kim jestem ……

   może górskim potokiem...

   rwącą myślą

   gnaną przez czas...

   liściem co zmienia barwę

   porą roku smagany...

   piaskiem pustyni

   unoszonym przez wiatr

   nie mający czasu przystanąć...

   kim jestem ……

   kto mi powie...

   kto zna ...

   te myśli błądzące

   szukające oazy spokoju...

   tego ognika świetlnego

   prowadzącego gdzieś

   gdzie zapach miłości

   i rozkoszy się unosi…

   gdzie tego szukać ……

   i czy znaleźć los mi da...

   czy wysłucha modlitwy tej...

   modlitwy o życie...

   o dwie połówki

   złączone węzłem     namiętności…

   o  wspólne bycie...

   o drogę

   po której można iść bez     końca...

   jak posiąść to wszystko…

   kto odpowiedź zna….