Cztery ściany świata
Przed ściana dźwięku stoją głusi
Modłą się do muzyki
Kiedy nie pragniesz, kiedy musisz
Lepiej być nikim
Przed ściana płaczu stoją błazny
Śmieszą ich cieni własne podrygi
A śmiech ich pusty, śmiech ich straszny
Lepiej być nikim
Przed ściana światła stoją ślepi
I patrzą bez zmrużenia powiek
O tym co święci wiedza lepiej
Niż zwykły człowiek
Pod ściana strąceń stoi heros
Patrzy oprawcom w oczy
Pali ostatni swój papieros
Na skraju nocy
Jest świat ze ścian
Rosnących w górę
W nim traci wartość słowo
Ja stoję przed zwyczajnym murem
I wale w niego głową
Co to jest miłość
Co to jest miłość
Nie wiem
Ale to mile
Ze chce go mieć
Dla siebie
Na nie wiem
Ile
Gdzie mieszka miłość
Nie wiem Może w uśmiechu
Czasem ja słychać w śpiewie
A czasem
W echu
Co to jest miłość
Powiedz
Albo nic nie mów
Ja chce cię mieć
Przy sobie
I nie wiem
Czemu
Oddech
Miłość
To oddech
W świecie z grubych szyb
Widmo cieplej mgły
Obecności ślad
Ulotny
Miłość
To oddech
Głęboki
Mocny
To westchnienie fali o piach
Miłość
To tylko oddech
Powietrzem żywi się
I dobrem
I umiera w nas
Gorycz słów
Braknie tchu
Twój oddech
Kiedy spisz
Ja go słucham
Wtedy wszystko juz wiem
Trzeba marzyć
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Zamiast dmuchać na zimne
Na gorącym się sparzyć
Z deszczu pobiec pod rynnę
Trzeba marzyć
Gdy spadają jak liście
Kartki dat z kalendarzy
Kiedy szaro i mgliście
Trzeba marzyć
W chłodnej, pustej godzinie
Na swój los się odważyć
Nim twe szczęście cię minie
Trzeba marzyć
W rytmie wiecznej tęsknoty
Wraca fala do plaży
Ty pamiętaj wciąż o tym
Trzeba marzyć
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Samba przed rozstaniem
Nie, nie możesz teraz odejść
Bierzesz mi ostatnia wodę
Żar pustyni pali mnie
Bezlitosna, płowa pustka
Mam spękane suche usta
Pocałunek mój to śmierć
Nie, nie możesz teraz odejść
Kiedy cala jestem głodem
Twoich oczu, dłoni twych
Mów, powiedz, ze zostaniesz jeszcze
Nim odbierzesz mi powietrze
Zanim wejdę w wielkie nic
Nie, nie możesz teraz odejść
Jestem rozpalonym lodem
Zrobię wszystko, tylko bądź
Bądź, zostań jeszcze chwile, moment
Płonę, płonę, płonę, płonę...
Zimnym ogniem czarnych słońc
Nie, nie możesz teraz odejść
Popatrz, listki takie młode
Nim jesieni rdza i śmierć
Bądź - proszę cię, na rozstań moście
Nie zabijaj tej miłości
Daj spokojnie umrzeć jej
Pamiętajcie o ogrodach
Bluszczem ku oknom
Kwiatem w samotność
Poszumem traw
Drzewem co stoi
Uspokojeniem
Wśród tylu spraw
Pamiętajcie o ogrodach
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście
Pamiętajcie o ogrodach
Czy tak trudno być poeta
W żar epoki nie użyczy wam chłodu
Żaden schron, Żaden beton
Kropla pamięci
Nicią pajęczą
Zapachem bzu
Wiesz juz na pewno
Świeżością rzewna
To właśnie tu
Pamiętajcie o ogrodach...
I dokąd uciec
W za ciasnym bucie
Gdy twardy bruk
Są gdzieś daleko
Przejrzyste rzeki
I mamy XX wiek
Pamiętajcie o ogrodach...
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL